TRAMPKARZE. Remis o smaku porażki.

TRAMPKARZE. Remis o smaku porażki.

Już przy Reymonta w Krakowie po ostatnim gwizdku arbitra Słowik U-15 odczuwał spory niedosyt związany z wynikiem końcowym. Przypomnijmy, że olkuszanie na obiekcie Wisły długo prowadzili 1:0, w samej końcówce tracąc dwa gole i zarazem wszystkie punkty. W niedzielę historia prawie się powtórzyła. Prawie, bowiem tym razem w ostatniej chwili zespół Pawła Curyło i Tomasza Synowskiego stracił dwa oczka.

Mecze z „Białą Gwiazdą” zawsze wyzwalają podwójną motywację. W końcu dla większości zawodników nazwa Wisła działa jak magnes – przyciąga i wytwarza większą ilość endorfin. To również szansa do pokazania się trenerom renomowanego rywala oraz okazja do tego, aby poziomem sportowym nawiązać do marki jaką są krakowianie w myśl porzekadła – bij mistrza!

W pierwszej połowie gra była szarpana, a piłka ani razu nie chciała wpaść do siatki. - Mimo wszystko mieliśmy nieznaczną przewagę, a najlepszą okazję miał Mateusz Seweryn. Jego uderzenie głową po dośrodkowaniu na dalszy słupek obronił golkiper rywali – wspomina trener Curyło. Dopiero po zmianie stron worek z bramkami rozwiązał się na dobre. Prowadzenie miejscowym dał Bartosz Paszczela. Wypożyczony z wolbromskiego WAP-u pomocnik wszedł prawą stroną w pole karne i przymierzył nie do obrony w kierunku dalszego rogu. Radość gospodarzy była jeszcze większa w 75. minucie, kiedy to akcję lewą flanką zainicjował M. Seweryn, który minął dwóch rywali i płaskim zagraniem obsłużył Mikołaja Krawczyka. Ten zagrał na jeden kontakt z Kamilem Nawarą, więc strzał tego ostatniego z wymienionych był jedynie formalnością.

Na pięć minut przed końcem wydawało się, że Słowik U-15 nie da sobie wydrzeć zwycięstwa. Niestety ponownie zawiodła koncentracja. Krakowianie prostymi środkami szukali kontaktowego trafienia. Po dalekim zagraniu za plecy obrońców sam na sam z Kingą Seweryn znalazł się Kamil Kozik i pewnie pokonał olkuską bramkarkę. Stracony gol mocno usztywnił gospodarzy, którzy ponownie dali się zaskoczyć w bardzo prosty sposób – kolejna rzucona za plecy defensorów futbolówka, sytuacja jeden na jeden i bramka na 2:2 autorstwa Maksymiliana Żmudy.

Trudno logicznie wyjaśnić to, co stało się w samej końcówce. Słowik zremisował wygrany mecz, natomiast Wiślacy pokazali, że wiara czyni cuda.

- Kiedy w taki sposób tracisz dwa punkty, na które harowałeś przez całe spotkanie towarzyszy ci ogromny żal i jeszcze większy niedosyt. Znowu zbyt łatwo daliśmy się zaskoczyć, ewidentnie nie wyciągnęliśmy wniosków z porażki przy Reymonta. Najpierw wyrównany bój z Bronowianką, teraz pechowy remis z Wisłą – widać że nie odstajemy od czołowych drużyn EkstraLigi. Potencjał musimy jednak przełożyć na wyniki, bo w innym przypadku ciężko będzie nam się utrzymać na tym poziomie – dodaje Paweł Curyło.

OKS Słowik Olkusz – Wisła Kraków 2:2 (0:0)
1:0 – 42’ Bartosz Paszczela
2:0 – 75’ Kamil Nawara
2:1 – 79’ Kamil Kozik
2:2 – 80’ Maksymilian Żmuda

OKS: K. Seweryn, Kucharczyk – M. Seweryn, B. Żaba, Gąsior, J. Żaba – Piekarski, Gałka, Pałka, Paszczela, Macałka – Piątek oraz Błaszczykiewicz, Tracz, Wolski, Krawczyk, Nawara, Pielka.

Wisła: Łacina – Krzyżanowski, Czepielik, Kozik, Kutermak, Paczka, Pieniążek, Rachfał, Sowa, Stasiak, Żmuda oraz Prochwicz, Stępak, Depta, Kołodziejczyk, Morgan, Morys.

Biuro Prasowe OKS Słowik
(PK)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości