Trenerska JEDENASTKA. Marcin Mróz (6)

Trenerska JEDENASTKA. Marcin Mróz (6)

Nowy tydzień zaczynamy z Marcinem Mrozem. W ramach szóstego odcinka „Trenerskiej JEDENASTKI” zaglądamy do świata szkoleniowca rocznika 2012, który razem ze swoimi wychowankami w ostatnich miesiącach sprawili niejedną miłą niespodziankę. Ale trzeba wiedzieć, że Marcin to nie tylko trener, ale także sędzia piłkarski, który w Olkuszu nie ma sobie równych. Jako jedyny z całego kolegium jest rozjemcą spotkań na poziomie 4 ligi.

Zaczynamy!

1. Marcin, gdzie i jak zaczęła się Twoja przygoda z futbolem?
- Pasja do futbolu przeszła od taty. On jako zawodnik 3-ligowy w klubach świętokrzyskich zaszczepił w swoich trzech synach ogromną pasję do futbolu. Tata został trenerem piłkarskim starszych braci, a ja jako najmłodszy zawsze za nimi chodziłem i tak jako 7-latek zagrałem swój pierwszy mecz w koszulce Orła Olkusz, potem już była tylko kontynuacja przygody z piłką nożną.

2. Ulubiony piłkarz?
- Zdecydowanie Kuba Błaszczykowski. Nie chodzi tutaj tylko o jego umiejętności na boisku, ale jego zachowanie poza nim: wiele aukcji charytatywnych, pomoc dla dzieciaków, osób chorych, ludzi niepełnosprawnych, potrafi dzielić się dobrocią z innymi, założyciel fundacji „Ludzki Gest”. Kuba jest wzorem dla mnie. Uważam że każdy chłopak, który zaczyna przygodę z piłką powinien poznać jego sylwetkę, a wiemy dobrze że życie go nie rozpieszczało.

3. Grałeś, strzelałeś bramki i mimo że wciąż mógłbyś to robić, to wybrałeś zawód trenera. Co Cię do tego skłoniło?
- Szczerze to co rok dostaje propozycje z klubów lokalnych, abym wrócił do grania, ale za każdym razem odmawiam. Do trenowania w dużym stopniu skłoniły mnie sukcesy jakie tata osiągał w KS-ie Olkusz z grupami młodzieżowymi. Gdyby tamten zespół grał w teraźniejszych czasach, mielibyśmy jako Olkusz wiele więcej zawodników na poziomie 1 ligi czy też Ekstraklasy. Tam był kolektyw. Chłopaki mogli na siebie liczyć nie tylko na boisku, ale pomagali sobie również poza nim. Do dnia dzisiejszego nikomu z naszego powiatu nie udało się nawiązać do tamtych sukcesów.

4. Masz jakiegoś idola ze środowiska szkoleniowego?
- Jednym z ulubionych przeze mnie trenerów jest Adam Nawałka. Wszyscy pamiętamy na jakim etapie obejmował kadrę, emocje związane z Euro 2016 i dotarcie do ćwierćfinału. Zwycięstwo z Niemcami na Stadionie Narodowym przeszło do historii naszej piłki. Stworzył drużynę, która miała charakter, waleczność i swój styl grania. Nie bał się stawiać na młodych, zdolnych zawodników, a oni odpłacali się mu w stu procentach.

5. Funkcję trenera łączysz z byciem sędzią piłkarskim. Masz za sobą pół debiutanckiego sezonu w IV lidze. Jak wrażenia i skąd się wzięło zamiłowanie do gwizdka?
- Zaraz po ukończeniu szkoły odbywałem staż jako pracownik biurowy w Podokręgu Olkusz i wtedy Prezes Bolesław Ściepura w luźnej rozmowie mówił: „zapisz się na kurs sędziego. Grasz w piłkę od małego to zasady znasz, na początku posędziujesz dzieci zobaczysz czy Ci się spodoba". Do dziś powtarzam, że jestem mu za to bardzo wdzięczny, że mnie przekonał. Jako że byłem zawodnikiem 4-ligowym miałem 4 razy w tygodniu treningi oraz mecz w weekend, więc czasem nie mogłem jechać z gwizdkiem. Dopiero po dwóch latach, gdy przytrafiła mi się kontuzja, odpocząłem od grania. Po wyleczeniu kontuzji już nie chciałem ryzykować jej odnowienia, jak wiemy piłka nożna - sport kontaktowy bardziej niż sędziowanie więc powiedziałem sobie: jadę posędziować. Tak co pół roku uzyskiwałem awans, aż do 5 ligi. Tam zatrzymałem się na 2.5 roku i po tym czasie uzyskałem awans do 4 ligi. Występy w tym sezonie były bardzo dobre. Sędziować na obiektach np. Termalicy Nieciecza i Okocimski Brzesko w lidze, czy sparing Znicza Pruszków z Hutnikiem Kraków bardzo motywują do dalszej ciężkiej pracy jako arbitra.

6. A więc jeszcze raz: zawodnik, trener, sędzia. Tak naprawdę futbol poznałeś już z każdej strony. Jesteś w stanie wskazać profesję, która przysparza Ci największych wrażeń?
- Wszystkie wymienione mają swój rodzaj emocji. Jako sędzia trzeba być stanowczym i opanowanym przez całe spotkanie. Musimy zapanować nad 22 zawodnikami chcącymi wygrać mecz za wszelką cenę, do tego ławki trenerskie, kibice. Jako trener młodzieży musimy bardzo dbać o to, aby nie zrazić dziecka, nie odebrać mu zapału do uprawiania sportu. My w pewnym stopniu odpowiadamy za rozwój jego charakteru, jest to duża odpowiedzialność. Przekazujemy wzorce nie tylko piłkarskie, ale i osobowe, aby poza boiskiem również byli inteligentni i umieli zachować się w różnych sytuacjach. Piłkarzom natomiast emocje udzielają się najczęściej w kontaktach fizycznych. Niektórzy powiedzą że zwycięstwo jest najważniejsze, ale w rozgrywkach młodzieżowych to nie wynik jest kluczowy, a rozwój zawodników.

7. Dzisiaj jednak na potrzeby naszej rozmowy jesteś tylko trenerem. W Klubie odpowiadasz za prowadzenie rocznika 2012. Chłopcy u Twojego boku robią spore postępy. Jak podsumujesz dotychczas wykonaną przez siebie pracę z tą grupą?
- Obecnie rocznik 2012 jest wiodącym w naszym powiecie, a w Małopolsce Zachodniej jesteśmy w TOP 3 razem z AP 21 oraz Unią Oświęcim. Trenujemy trzy razy w tygodniu. Frekwencja na treningach wynosi ponad 90% i to jest czynnik, który ma ogromny wpływ na rozwój chłopców. Wierzę głęboko że po przerwie na pewno się ona utrzyma, a nawet wzrośnie. Do każdego treningu staram się jak najlepiej przygotować. Na zajęciach bardzo dużo rozmawiam z zawodnikami, odpowiadam na ich pytania i tłumaczę dlaczego tak robimy, a nie inaczej. Jestem również bardzo zadowolony, że od stycznia do początku marca rozegraliśmy w każdy weekend sparingi oraz turnieje z mocnymi rywalami.

8. Był jakiś moment w trakcie zajęć, meczów, turniejów, który zapadł Ci mocno w pamięci?
- Największy sukces to 2 miejsce w grupie mistrzowskiej w Ekstralidze Talentów. Chciałbym tutaj zaznaczyć, że żadnemu rocznikowi w naszym klubie się to na chwilę obecną nie udało. Powiem tylko że byliśmy przed takimi drużynami jak: Zagłębie Sosnowiec, Ruch Chorzów, Sandecja Nowy Sącz Górnik Zabrze, czy Wisła Kraków. W pamięci pozostał również styczniowy sparing z drużyną Wisły Kraków na głównej hali przy ulicy Raymonta. Jak dla mnie, jest to najlepszy szkoleniowy sparing odkąd objąłem pracę w klubie. Z treningu pamiętam jak podszedł do mnie jeden z chłopców i powiedział, że jak będzie kiedyś grał w Realu Madryt to przyśle dla mnie koszulkę ze swoim nazwiskiem. Było to dla mnie bardzo miłe i motywujące.

9. Uważasz, że Słowik to dobre miejsce na rozwój młodych adeptów futbolu i Was jako kadry szkoleniowej?
- Oczywiście! Najlepszym przykładem jest Bartek Wdowik, który grał w naszym klubie. Teraz jako zawodnik Jagiellonii Białystok występuje w meczach ekstraklasy. Drugim przykładem jest Kinga Seweryn reprezentantka naszego kraju i zawodniczka GKS-u Katowice. Słowik jest znanym klubem, nie tylko w województwie małopolskim, ale również na szczeblu ogólnopolskim. Nasze starsze roczniki reprezentują nas dumnie w Gdańsku, Wrocławiu oraz mocnych turniejach na Śląsku. Ostatnie powołania naszych zawodników do Kadry Małopolski świadczą, że potencjał jest ogromny, a naszym zadaniem jako trenerów jest pomóc zawodnikom, aby swoją ciężką pracą krok po kroku osiągali swoje cele.

10. Celujesz wyżej jeśli chodzi o swoje kwalifikacje? Wiążesz z trenerką swoją przyszłość?
- Moim celem jest podniesienie kwalifikacji. Czytam dużo książek, artykułów trenerskich, analizuje materiały video, odbywam kursokonferencje, szkolenia. Myślę, że przynosi to dobre rezultaty. Niestety w obecnej sytuacji w tym roku już kursu trenerskiego UEFA B nie odbędę, a czas pokaże jak potoczą się moje losy trenerskie.

11. Marcin Mróz poza boiskiem i ławką trenerską to?
- Osoba bardzo rodzinna, lubiącą wyzwania, otwarta na kontakty międzyludzkie. Mająca dużo pokory, a w wolnym czasie lubiąca podróżować.

PODSUMOWUJĄC: Marcin Mróz wychował się pod skrzydłami ludzi żyjących futbolem. Grać zaczął za wzorem swoich starszych braci, trenerem został w uznaniu dla dokonań swojego taty, a w międzyczasie za namową prezesa PPN Olkusz zrobił papiery sędziowskie. Z trzech profesji został przy dwóch. Zrezygnował z grania na rzecz wychowania młodych adeptów futbolu, a weekendy w sezonie spędza ponadto z gwizdkiem. Mimo natłoku obowiązków nie zapomina o najbliższych, poważnie myśli również o zmianie stanu cywilnego. Teraz jest moment aby zwolnić, odpocząć i nabrać sił na następne tygodnie, które zapowiadają się pracowicie!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości