Trenerska JEDENASTKA. Maciej Mróz (7)

Trenerska JEDENASTKA. Maciej Mróz (7)

Siódmy odcinek „Trenerskiej JEDENASTKI” to spotkanie z Maciejem Mrozem. Nasz dzisiejszy bohater to postać nietuzinkowa, wychowana w duchu sportu i żyjąca futbolem niejako od początku swoich dni. Niepoprawny idealista, wizjoner, a nawet maniak w swoich dziedzinach. Liczba mnoga nie jest tutaj przypadkowa. „Mrozik” to nie tylko trener, ale także organizator kto wie czy nie największego obecnie cyklu rozgrywkowego dla drużyn młodzieżowych w Polsce!

Startujemy!

1. Maćku, gdzie zaczęła się Twoja przygoda z futbolem?
- Jak każdego chłopca urodzonego w latach 80, na podwórku. Pierwszym klubem, do którego trafiłem był nieistniejący już LKS Orzeł Olkusz, po kilku latach w wyniku fuzji dołączyliśmy do KS Olkusz. Pamiętam, że kiedy przyszedłem do klubu byłem tak młody, że nie mogłem brać udziału w oficjalnych meczach. Rozgrywki zaczynały się od 12. roku życia. Mecze grało się po 11 na pełnowymiarowym boisku, inaczej mówiąc graliśmy tak samo jak grają seniorzy. Dzisiaj wygląda to trochę inaczej.

2. Ulubieni piłkarze – z Polski i zza granicy?
- Stawiam na młodzież. Jeśli chodzi o Polaków którzy nie wyjechali z naszej ligi ciekawie zapowiada się Kamil Jóźwiak z Lecha Poznań, z zza granicy Kylian Mbappe - jestem jego fanem od pierwszego meczu w którym go zobaczyłem. Wierzę również, że Bartłomiej Wdowik będzie dla naszego lokalnego środowiska kimś z kogo wszyscy będziemy mogli być dumni. To ważne szczególnie dla naszej młodzieży żeby mieć swoich lokalnych idoli. Trzymajmy za Niego kciuki.

3. Grę o punkty porzuciłeś na rzecz trenerki oraz roli organizatora. To była ciężka decyzja?
- Nie, bo właściwie odkąd zacząłem przygodę z trenowaniem, gra stała się dla mnie dodatkiem, aż ostatecznie z niej zrezygnowałem po zerwaniu ścięgna achillesa.

4. Twój idol ze świata szkoleniowego?
- Kloop, przede wszystkim za umiejętności zarządzania ludźmi i łatwość w zmienianiu świata wokół siebie.

5. Jesteś pasjonatem, można powiedzieć, że prawdziwym maniakiem jeśli chodzi o młodzieżową piłkę. Dlaczego akurat futbol najmłodszych?
- Poprzez różne zbiegi okoliczności przez pierwsze 2 lata przygody z trenowaniem przyglądałem się pracy w każdej kategorii od seniorów po skrzatów. Myślę, że warto szczególnie na początku swojej drogi przejść taką właśnie ścieżkę i po zebraniu doświadczeń wybrać kategorie, w których czujemy się najlepiej. Każdy ma inne potrzeby i powinien je w sobie rozpoznać. Ja wybrałem młodsze kategorie, prawdopodobnie wynika to z cech mojej osobowości. Uważam że najczęściej przez złe wybranie kategorii przez trenerów dochodzi do kuriozalnych sytuacji np. kiedy trener, który w pracy trenerskiej szuka adrenaliny zajmuje się grupą skrzatów. Wtedy nikomu to nie wychodzi na dobre. Myślę też, że dobrze skupić się na pewnym etapie i starać się osiągnąć w nim mistrzostwo.

6. Obok założyciela Słowika Rafała Pięty, w Klubie jesteś najdłużej. Tak naprawdę wyznaczałeś trendy i przetarłeś szlak innym. Jak na przestrzeni tych kilku lat ewoluował OKS?
- Dziękuję za dobre słowo. Dołączyłem do klubu w 2013 roku, kiedy lokalnie mieliśmy inną rzeczywistość niż obecnie. W powiecie działały akademie, które ilością zawodników były większe lub mocno zbliżone do Naszej. Po pewnym czasie zacząłem się zastanawiać, co moglibyśmy poprawić. Mieliśmy kilka grup łączonych z kilku roczników. Nie rozumiałem, jak to możliwe że nie mamy drużyn zbudowanych z konkretnych roczników. Niedługi później przeszliśmy do działania i zaczęliśmy organizować sporo różnego rodzaju wydarzeń, które miały to zmienić. Zdarzało się też, że zaczepiałem dzieciaków na ulicy zapraszając ich na treningi, zależało mi wtedy żeby każdy mógł spróbować. Po pewnym czasie zaczęły się dziać „dziwne” rzeczy, zawodnicy szczególnie z roczników 2007 i młodsi zaczęli do Nas dochodzić, po 2-3 latach mieliśmy nie tylko zbudowane roczniki, ale z osiedlowego klubu, staliśmy się klubem, który w szczytowym momencie miał około 250 zawodników. Oczywiście wiem, że tak naprawdę nie sama ilość zawodników jest ważna, ale przede wszystkim ludzie, którzy tworzą klub. Myślę, że kolejnym z istotnych momentów było przekonanie do pracy w klubie Piotrka Wesołowskiego - pasjonata z krwi i kości. Podziwiam go do dzisiaj, że mimo 8-godzinnej pracy potrafi w taki sposób angażować się w sport. Takich ludzi nam potrzeba w świecie futbolu. Szkoda tylko, że lokalnie mamy ich tak niewielu. Podsumowując: Fajnie było być częścią historii.

7. Obecnie w Klubie odpowiadasz za grupę naborową. To chyba nie jest łatwy kawałek piłkarskiego chleba...?
- W kategorii skrzat trenerem jest się tylko w potocznym rozumieniu, bardziej odpowiednim słowem byłby wychowawca. Mówimy o dzieciach, których uczymy podstaw funkcjonowania w drużynie. Jeszcze przed wybuchem pandemii byliśmy na etapie nauki zadawania właściwego pytania z prośbą o wyjście do toalety. W tej kategorii dzieci szukają przede wszystkim dobrej zabawy, której ani nie można im zabrać, ani nie można całkowicie się w niej zatopić, musimy mieć ustalone reguły i się ich trzymać. Jeśli ktoś na co dzień nie przebywa z 5-6 latkami, to przy odpowiednim nastawieniu może się rozwijać w takiej pracy przede wszystkim jako człowiek.

8. W trakcie tych wszystkich lat spędzonych w Słowiku doświadczyłeś wielu ważnych dla Ciebie momentów. Jest jednak taki szczególny, który zapamiętasz na zawsze?
- Wybrałbym turniej MaxTrans Cup na stadionie Czarna Góra w Olkuszu, zaryzykuje stwierdzenie, że jeśli chodzi o młodzieżową piłkę nożną w powiecie, było to największe wydarzenie przynajmniej ostatnich dziesięciu lat. Rozmawiamy o turnieju w którym Olkusz odwiedziły m. in. warszawska filia FC Barcelony, Śląsk Wrocław, Zagłębie Lubin, Jagiellonia Białystok, Górnik Zabrze, Wisła Kraków, Cracovia, Raków Częstochowa, czy nasi Przyjaciele z Jaguara Gdańsk. Był to pierwszy aż tak duży turniej, który zorganizowaliśmy pamiętam że początkowo nikt nie wierzył, że w Olkuszu coś takiego może się w ogóle udać.

9. Oprócz bycia trenerem wcieliłeś się w rolę sprawnego organizatora. Najpierw współtworzyłeś Małopolską Ligę Talentów, teraz Twoim autorskim projektem jest Ekstraliga Talentów, która zyskała miano imprezy międzynarodowej. Skąd pomysł na coś tak dużego?
- Tak naprawdę wychodzę z założenia, że ograniczenia które Nas blokują przed zrobieniem szalonych rzeczy nakładamy sobie sami. U mnie to wszystko wychodzi naturalnie. Staram się nie chodzić z pomysłem miesiącami i zakładać że coś się nie uda, tylko po prostu działać, łamać schematy, szukać nietypowych rozwiązań. Przez ostatnie 2 lata zorganizowałem ponad 50 wydarzeń (nie licząc tych w których pomagałem robić to innym), prawdopodobnie jeśli chodzi o jednodniowe cykliczne turnieje dla dzieci jesteśmy największym organizatorem w Polsce. Myślę, że staliśmy się rozpoznawalni. Z racji tego że jestem olkuszaninem Naszych domem jest Olkusz, gdzie do tej pory organizacja cyklicznych wydarzeń była niemożliwa. Nie ukrywam, że w przyszłości fajnie byłoby zrobić coś dla Naszego Miasta i zaznaczyć je na futbolowej mapie.

10. I w Słowika i w Ekstraligę na przestrzeni lat włożyłeś mnóstwo pasji i zdrowia. Nie żałujesz tych wszystkich siwych włosów, których i tak coraz mniej?
- Na pewno zebrałoby się kilka momentów, które były mocno stresujące, ale ostatecznie uważam, że nie można żałować tego co się zrobiło, bo to w pewien sposób wpływa na to kim jesteśmy. Przez te 7 lat poznałem dużo fajnych ludzi zarówno w klubie jak i w całym kraju, część z nich to do dzisiaj moi koledzy. Jestem im wdzięczny, za wsparcie jakie mi okazują. Jedyne czego mogę żałować to, że nie udało się zachęcić do pracy trenerskiej poza Tomkiem Synowskim więcej młodych ambitnych trenerów. Szkoda, że Mateusz Dąbek nie mógł kontynuować swojej przygody, bo miał wszystkie cechy żeby stale się rozwijać.

11. Maciej Mróz poza boiskiem, ławką trenerską i stolikiem organizatora to?
- Jak sobie czasem rozmawiam ze znajomymi to chyba... idealista, jakby to nie brzmiało. Gdyby podsumować wszystko co przez ostatnie 7 lat udało zrobić, to stało się tak dlatego, że po prostu zmaterializowałem swoje marzenia i tego samego życzę każdemu. Zakończę cytatem i życzeniem dla Nas wszystkich. "Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy". Chciałbym wierzyć, że w najbliższych latach naszą lokalną piłkę czeka pasmo sukcesów.

PODSUMOWUJĄC: (jeśli da się podsumować coś lepiej niż zrobił to sam zainteresowany) Maciej Mróz to chodząca encyklopedia wiedzy o futbolu, książka telefoniczna z kontaktami to trenerów z całej Polski i przede wszystkim postać, która przez swoje działania stara się młodemu pokoleniu zawodników stworzyć jak najlepsze warunki do rozwoju i zdobywania boiskowego doświadczenia. Do tego wielki marzyciel – ale taki, który nie tylko buja w obłokach, ale to wspomniane niebo ściąga na ziemię, otaczając się osobami równie mocno zafiksowanymi piłką jak On sam. Historia Maćka to temat na wcale niekrótką, osobną publikację.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości