MŁODZIKI. Wrócili z dalekiej podróży.

MŁODZIKI. Wrócili z dalekiej podróży.

Jest takie stare życiowe porzekadło, że: „nieważne jak się zaczyna, ale ważne jak się kończy”. To hasło jak ulał pasuje do piątkowych wydarzeń z ul. 29-listopada, gdzie Słowik podejmował Wisłę w ramach 7. kolejki I Ligi. Po 5 minutach faworyzowani krakowianie prowadzili 2:0 i wydawało się, że tylko kwestią czasu są kolejne bramki. Piłka jest jednak nieprzewidywalna. Zamiast łatwego zwycięstwa, zawodnicy „Białej Gwiazdy” do samego końca musieli drżeć o utrzymanie remisu. Olkuszanie byli bliscy remontady!

Presja związana z rywalizacją przeciwko Wiśle mocno powiązała nogi gospodarzom. Krakowianie objęli prowadzenie już po pierwszej akcji meczu, kiedy to przy dalszym słupku niezbyt mocno, ale za to bardzo precyzyjnie pocelował Ian Morgan. Krakowianie nadal naciskali i dochodzili do następnych pozycji. Efekt dla Słowików był opłakany. W 5. minucie po dograniu z prawej strony boiska futbolówkę do siatki z pięciu metrów skierował oznaczony nr 19 Adrian Lewiński.

To był solidny nokdaun, po którym raczej niewielu spodziewało się, że olkuszanie będą w stanie się podnieść. Nieco wbrew logice, drugi potężny cios wyprowadzony przez graczy „Białej Gwiazdy” wyzwolił wśród miejscowych dodatkową motywację. Wzięło się to może stąd, że nie mieli już czego bronić, więc ruszyli do ataku. Początkowo nic wielkiego nie wynikało z przewagi OKS-u. Do czasu, gdy podopieczni Rafała Pięty wywalczyli rzut rożny z prawej strony bramki strzeżonej przez dobrze usposobionego Krystiana Stryszowskiego. Piłkę w pole karne posłał Oskar Błaszczykiewicz, a skaczący do góry krakowianie zaliczyli nieszczęśliwą interwencję, po której futbolówka ugrzęzła w siatce. Samobójcze trafienie gości natchnęło olkuszan do jeszcze większego wysiłku.

Przy wyniku 1:2 w korzystnej pozycji znalazł się Patryk Mlaś, jednak Stryszowski umiejętnie skrócił kąt i tym samym zapobiegł utracie drugiego gola. W 24. min bramkarz Wisły powstrzymał Marcela Zuba, jednak minutę później nie miał już nic do powiedzenia. Przed polem karnym sfaulowany został szarżujący Kacper Gąsior, a piłkę ustawił sobie Michał Pałka. Mocno skoncentrowany podbiegł do futbolówki i uderzył ją tak, że ta przeszła nad murem i wpadła do siatki niemal w samym okienku. Trafienie stadiony świata!

- Źle zaczęliśmy. Szybko straciliśmy dwie bramki i musieliśmy gonić wynik. Chwała chłopakom, że po tak ciężkim starcie odbudowali się i walczyli z rywalami jak równy z równym – przyznaje trener Pięta.

Do przerwy byliśmy świadkami dobrego widowiska. Padły cztery gole, nie zabrakło emocji i niespodziewanych zwrotów akcji. Słowicy nie zamierzali jednak zadowolić się remisem, który po kilku pierwszych minutach wydawał się być poza ich zasięgiem. W Polsce mówi się o „powrocie z dalekiej podróży”, w Anglii nazywa się to „comebackiem”, a w Hiszpanii w takim przypadku mowa o remontadzie. W jakimś tam stopniu właśnie tego dokonali gospodarze, którzy po zmianie stron szukali szans na zgarnięcie pełnej puli.

I trzeba przyznać, że okazji im nie brakowało. Świetnie jednak między słupkami spisywał się Stryszowski. Raz po uderzeniu Kuby Piekarskiego i małym rykoszecie, golkiper Wisły mógł mówić o szczęściu, bowiem piłka odbiła się od poprzeczki. W kolejnych dwóch sytuacjach bramkarz gości dopomógł fortunie, kapitalnie broniąc strzały bardzo aktywnego Mlasia. Można gdybać, jakim wynikiem zakończyłby się ten mecz gdyby napastnik OKS-u celował po długim rogu, ale trzeba też od razu zaznaczyć, że i krakowianie mają czego żałować. Chodzi szczególnie o jedną sytuację – tę z gatunku stuprocentowych, kiedy to w pojedynku jeden na jeden lepszy od snajpera „Białej Gwiazdy” okazał się Daniel Grelewicz.

Ostatecznie ustalony jeszcze przed przerwą rezultat nie uległ zmianie i obie ekipy dopisały do swoich kont po jednym punkcie. - Z jednej strony można mówić o niedosycie, ale z drugiej należy też pamiętać, w jak trudnym położeniu byliśmy po premierowych pięciu minutach. Nie wygraliśmy w trzecim kolejnym spotkaniu, ale ten punkt uważam za najważniejszy z dotychczasowych pojedynków. Chłopcy zostawili na murawie mnóstwo zdrowia i serca. Jestem z nich bardzo dumny! Przy takim zaangażowaniu w następnych tygodniach może być tylko lepiej – zaznacza Rafał Pięta.

Piątkowy remis na Czarnej Górze sprawił, że „Biała Gwiazda” spadła ze szczytu tabeli na 2. miejsce. Słowik nadal zajmuje 4. pozycję tracąc do krakowian dwa oczka. Nowym liderem tabeli po zwycięstwie 4:2 nad Wieczystą została Garbarnia.

OKS Słowik Olkusz – Wisła II Kraków 2:2 (2:2)
0:1 – 1' Ian Morgan
0:2 – 5' Adrian Lewiński
1:2 – 15' gol samobójczy
2:2 – 25' Michał Pałka

OKS: Fidyk, Grelewicz – Gąsior, Kozera, Macałka, Mlaś, Pałka, piekarski, Seweryn, J. Żaba, Błaszczykiewicz, Gałka, Nawara, B. Żaba, Zub.

Wisła: Stryszowski – Bielecki, Depta, Kozik, Kutermak, Lewiński, Morys, Połeć, Żmuda, Morgan, Paczka, Pieniądz, Sikora, Sowa, Tarkowski, Vardanyan, Wójtowicz.

Biuro Prasowe OKS Słowik
(PK)

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości