TRAMPKARZE. Dwa różne oblicza, efekt ten sam.

TRAMPKARZE. Dwa różne oblicza, efekt ten sam.

Dwa jakże różne mecze mają za sobą podopieczni Pawła Curyło. Słowik U-15 w ostatnich godzinach dwukrotnie gościł w Grodzie Kraka i za każdym razem wrócił do Olkusza z zerowym dorobkiem punktowym. Z Bronowianką zasłużona porażka 1:4, z Wisłą również „plecy”, ale honorowe i mocno pechowe.

Gdy po 22 minutach przegrywa się 0:3, to trudno myśleć o szczęśliwym zakończeniu, szczególnie gdy naprzeciwko ciebie stoją dobrze wyszkoleni zawodnicy mierzący w EkstraLigowe podium. Słowik U-15 przegrał w Bronowicach 1:4, rażąc nieporadnością w obronie głównie w premierowych dwóch kwadransach.

Katem olkuszan okazał się Sebastian Sarkowicz, który skompletował klasycznego hattricka w 18 minut, pomiędzy 4 a 22 minutą. Dwie bramki to efekt indywidualnych błędów, trzecia to natomiast kunszt strzelca. Kontaktowy gol Bartłomieja Żaby po rzucie rożnym na niewiele się zdał, bo choć po przerwie na boisku gra się wyrównała, to jednak gospodarze nadal mieli kontrolę nad wydarzeniami. Dobry mecz w swoim wykonaniu krakowianie zwieńczyli czwartym trafieniem, tym razem autorstwa Michała Wandasa.

- Zagraliśmy słabo, przede wszystkim w początkowej fazie pojedynku. Takie bramki jakie straciliśmy nie mogą się przydarzać na tym poziomie. Mentalnie wyglądaliśmy równie kiepsko co piłkarsko. Rywale odnieśli zasłużony triumf – przyznaje trener Paweł Curyło.

Bronowianka Kraków – OKS Słowik Olkusz 4:1 (3:1)
1:0 – 4’ Sebastian Sarkowicz
2:0 – 16’ Sebastian Sarkowicz
3:0 – 22’ Sebastian Sarkowicz
3:1 – 28’ Bartłomiej Żaba
4:1 – 64’ Michał Wandas

Bronowianka: Skoczek – Trzupek, Bandura, Godycki, Janczur, Jarosz, Sarkowicz, B. Siekierski, Wandas, Wszołek oraz Dudek, Kozera, Rybak, Setkowicz, J. Siekiewski.

OKS: K. Seweryn, Kucharczyk – Błaszczykiewicz, Gałka, Gąsior, Gąsiorek, Macałka, Paszczela, Piątek, M. Seweryn, B. Żaba, J. Żaba oraz Fidyk, Krawczyk, Nawara, Pielka, Tracz, Wolski.

Pozostałe wyniki 5. kolejki:
Garbarnia Kraków – Borek Kraków 3:1
Proszowianka Top Cars – Piast Skawina 1:1
Wisła Kraków – Hutnik Kraków 5:2

_ _ _

Porażka z Bronowianką nie zapowiadała niczego dobrego, wszak Wisła chociażby z nazwy to jeszcze większa sportowa marka od solidnego zespołu z Bronowic. Jednak takie mecze jak ten przeciwko „Białej Gwieździe” wyzwalają dodatkową motywację, która nieraz pozwala sprawić nie lada niespodziankę. Przy Reymonta pachniało nią właściwie do ostatnich sekund. Faworyt wygrał ze Słowikiem U-15 po golu w doliczonym czasie gry.

- Ciężko zebrać myśli, bo o ile z Bronowianką przegraliśmy wyraźnie, to tutaj mieliśmy ogromnego pecha. Strzeliliśmy piękną bramkę, później stworzyliśmy sobie kilka kolejnych szans, ale nie wykorzystaliśmy żadnej, za co w końcówce zostaliśmy skarceni. Żal punktów, bo zasłużyliśmy choćby na skromną zdobycz, a do domów wróciliśmy z pustymi rękami – komentuje trener Curyło.

Czasem przez słowa szkoleniowców przemawia tak zwany lokalny patriotyzm, ale akurat w tym przypadku nie ma w nich żadnej przesady. Olkuszanie na obiekcie Wisły długimi fragmentami dominowali na murawie, byli groźniejsi w akcjach ofensywnych i co istotne zdobyli pięknego gola. Uderzeniem niemal w samo okienko popisał się Mateusz Seweryn, więc Łacina nie miał nic do powiedzenia. W następnych minutach goście nie cofnęli się do głębokiej defensywy, tylko szukali okazji do podwyższenia wyniku. Niestety już nie pierwszy raz tej wiosny zawodzili pod bramką rywali – dwukrotnie obili słupek, nie wykorzystali dwóch innych stuprocentowych sytuacji.

- Było wszystko to, co założyliśmy sobie przed pierwszym gwizdkiem. Chłopcy nie przestraszyli się renomowanego przeciwnika, grali ambitnie i z dużym charakterem, którego zabrakło na Bronowiance – dodaje trener Curyło.

Do 75. minuty wszystko wskazywało na to, że Słowik odniesie sensacyjne zwycięstwo i to wcale nieprzypadkowe, tylko poparte solidną grą od samego początku. W futbolu jednak nie można spasować nawet na moment, bowiem chwila nieuwagi może drogo kosztować. Jest też inna stara piłkarska prawda, która mówi o tym, że wiara w sukces czyni cuda. I świadkami właśnie takiego małego cudu byliśmy w niedzielę przy Reymonta, gdzie najpierw do remisu doprowadził Wojciech Urbański, a już w drugiej minucie doliczonego czasu gry pełną pulę miejscowym zapewnił rezerwowy Ian Morgan. Trzy punkty zostały w Krakowie, choć o sprawiedliwości wobec wydarzeń na boisku nie może być mowy. Taka jest piłka. Szans na punkty olkuszanie będą musieli poszukać przy okazji następnych spotkań. To najbliższe już w środę 1 maja z Hutnikiem w Nowej Hucie.

Wisła Kraków – OKS Słowik Olkusz 2:1 (0:1)
0:1 – 25’ Mateusz Seweryn
1:1 – 75’ Wojciech Urbański
2:1 – 80+2’ Ian Morgan

Wisła: Łacina – Czepielik, Kozik, Kutermak, Pieniążek, Przybyłko, Rachfał, Satuła, Urbański, Zmysło, Żmuda oraz Cierniak, Depta, Morgan, Paczka, Sowa, Stasiak.

OKS: K. Seweryn, Kucharczyk – Gałka, Gąsior, Gąsiorek, Macałka, Pałka, Piątek, M. Seweryn, Wolski, B. Żaba, J. Żaba oraz Błaszczykiewicz, Krawczyk, Nawara, Paszczela, Pielka, Tracz.

W innych meczach 6. kolejki:
Garbarnia Kraków – Proszowianka Top Cars 6:0
Borek Kraków – Hutnik Kraków 1:1
Piast Skawina – Bronowianka Kraków 1:6

Biuro Prasowe OKS Słowik
(PK)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości