Trenerska JEDENASTKA. Paweł Curyło (1)

Trenerska JEDENASTKA. Paweł Curyło (1)

„Trenerska Jedenastka” to kilkuodcinkowy piłkarski serial Słowika, którego głównymi bohaterami są szkoleniowcy pracujący w olkuskim Klubie. W 2020 roku OKS świętuje jubileusz 10-lecia istnienia na piłkarskiej mapie Polski, dlatego korzystając z tego że jak na razie w meczu Koronawirus – Futbol wyraźnie prowadzi ten pierwszy proponujemy przyjrzeć się bliżej ludziom tworzącym „Żółto-Niebieską” Drużynę.

Na pierwszy ogień 11 pytań wyszedł Paweł Curyło, trener pełniący w Klubie podwójną rolę. Obowiązki szkoleniowe dzieli pomiędzy dwa najstarsze zespoły: Juniorów Młodszych i Trampkarzy.

Gotowi? Zaczynamy!

1. Trenerze, jak to się wszystko zaczęło? Pierwszy Klub do grania, a później trenowania?
- Od początku byłem związany z futbolem. Od małego uczył mnie gry tata, który zresztą sam grał w piłkę m.in. w KS Olkusz. Klasa sportowa w SP 3 w Olkuszu spowodowała, że przygodę z piłką klubową zacząłem w Pomorzaninie Olkusz, gdzie drużynę stworzył z klasy trener Adam Borecki. A później to już poleciało... A trenerka? Pierwszą drużyną, którą prowadziłem z ławki byli juniorzy starsi Przemszy Klucze. Zostałem od razu rzucony na głęboką wodę. Dużo się tam nauczyłem i nabrałem doświadczenia. Bardzo mile wspominam tamte czasy i cały zespół. Nigdy nie zapomnę chłopaków.

2. Z perspektywy czasu większe emocje towarzyszą na boisku, czy za linią boczną?
- To są całkiem inne odczucia jako zawodnik i jako trener. Będąc zawodnikiem skupiałeś się na meczu, bo to było najważniejsze. Będąc trenerem ma się dużo więcej obowiązków. Cała otoczka i przygotowanie do spotkań o punkty. Zupełnie inna odpowiedzialność. W obu przypadkach ten sam cel. Tak samo jako zawodnik i trener chcesz wygrać mecz i być najlepszy w lidze. Ale jednak większe emocje towarzyszą mi w roli trenera. Te ciarki przechodzące po plecach kiedy widzisz jak twoja drużyna wygrywa pierwszy mecz lub kiedy wygrywa ligę i wywalcza upragniony awans. Wraz z nią się cieszysz i przeżywasz radość z zawodnikami. Jesteś z zespołem na dobre i złe. To są bezcenne emocje.

3. Idol wśród piłkarzy?
- Mam paru idoli wśród piłkarzy, ale chyba najważniejszym w moim życiu był Alessandro DEL PIERO. Ubóstwiałem Go. Był dla mnie wzorem. Zwłaszcza że na początku przygody z piłką byłem napastnikiem. Chciałem być jak On. Dumnie nosiłem Jego koszulkę która zresztą dostałem w prezencie urodzinowym.

4. Wzór trenerski to?
- Zawsze podziwiałem Sir Alexa Fergusona. To co zrobił z drużyną MU, tego chyba nikt nigdy nie dokona. Z dzisiejszych trenerów uważam za najlepszego Jurgena Kloppa. On również pokazał swój kunszt zwłaszcza kiedy trenował Borussię Dortmund.

5. Jak zaczął się „związek” Pawła Curyło ze Słowikiem?
- Pamiętam, że około 7 lat temu Rafał Pięta chciał stworzyć na nowo grupę juniorów młodszych w Słowiku. Po części pomógł mi zawodnik Paweł Sroka, który grał u mnie na wypożyczeniu w Przemszy Klucze, a zaczynał właśnie w OKS-ie. Tak się dogadaliśmy z Rafałem i ruszyła „karuzela Słowikowa”, która trwa do dziś.

6. Największy sukces w pracy w „Żółto-Niebieskiej” Drużynie?
- Pomyślmy, bo było ich trochę... Z racji, że systemy rozgrywek w krakowskiej lidze pozwalały na awans w połowie rundy, to dzięki temu można powiedzieć, że prawie z każdą drużyną udawało mi się „zrobić” awans. Ale chyba największy sukces to awans z rocznikiem 2001/2002 do Ekstraligi Juniorów Młodszych oraz teraźniejszy awans do I ligi Juniorów Młodszych rocznikiem 2003/2004/2005, dlatego że osiągnęliśmy swój cel będąc młodszymi od większości rywali. Oczywiście trzeba nadmienić, że tym właśnie rocznikiem nie przegrałem w końcu z Rozwojem Katowice. A trochę sparingów się z nimi rozegrało.

7. Największe rozczarowanie?
- Największym rozczarowaniem była wyjazdowa przegrana rok temu trampkarzami z Wisłą Kraków, gdzie do 80 min było 1:1, a bramkę decydującą o porażce straciliśmy w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Długo nie mogłem się pogodzić z tą porażką, choćby dla tego, ze chłopaki zagrali najlepiej jak potrafili, a po drugie z nagrania ewidentnie wynikało, że bramka została strzelona ze spalonego... Cóż. Taki jest sport.

8. Obecna praca z dwoma rocznikami to bardziej wyzwanie czy przyjemność?
- To po części i wyzwanie, i przyjemność. Z jednej strony musisz to wszystko poukładać logistycznie i jeszcze połączyć z pracą, a z drugiej strony dzięki temu ze masz dwie drużyny możesz uczyć zawodników tego samego tylko z inną intensywnością. Dzięki temu młodsi gracze przychodząc do starszego rocznika wiedzą już co mają robić i nie muszą się przestawiać na inny model gry.

9. Atmosfera w Klubie sprzyja rozwojowi zawodników i całej kadry szkoleniowej?
- Oczywiście. Uważam, że atmosfera jest jak najbardziej na poziomie. Zwłaszcza że trenerzy dobrze znają się osobiście i już dobrze poznali swój potencjał trenerski. Ja nie mam żadnego problemu żeby się radzić kolegów po fachu, a Ci zawsze chętnie służą radą i pomocą. Chyba najlepiej atmosferę mentalną i sportową obrazuje ilość dzieci w naszej Akademii.

10. Osobisty cel w przygodzie z trenerką?
- Moim marzeniem jest w końcu po tylu latach posuchy w olkuskiej piłce młodzieżowej zrobić awans do Ligi Małopolskiej.

11. Paweł Curyło poza pracą w Klubie to?
- To przede wszystkim zwykły człowiek. Pasjonat piłki nożnej, fan motoryzacji i do tego na co dzień wożący olkuszan komunikacją miejską. Kto powiedział że trenerem piłki nożnej nie może być kierowca zawodowy?

Podsumowując: Paweł Curyło w Klubie pracuje od 7 lat i choć wciąż marzy o Lidze Małopolskiej, to już teraz bez przesady i zbędnej skromności można mu przyznać, że jest najbardziej utytułowanym szkoleniowcem w Słowiku. Awanse są niejako jego specjalnością. Do tego wielki fan Brytyjczyka z krwi i kości Sir Alexa Fergusona oraz boskiego Del Piero ze słonecznej Italii. Pasjonat do potęgi entej i podobno najlepszy kierowca w mieście. Cały On – Paweł Curyło.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości